Im bliżej, tym lepiej – tak wyglądała praca nad zdjęciami tego dnia. Dym stał się tak wszechobecny, jakby był częścią miejskiego krajobrazu. Gdy przemykałem bocznymi zaułkami obok płonących ulic czułem się trochę jak na planie filmu o wojnie domowej. Scenariusz był pisany na bieżąco, co najwyraźniej pasowało ogarniętym amokiem zniszczenia głównym bohaterom.