Gdy obudziłem się dziś rano, przez chwilę zastanawiałem się gdzie jestem. Tak, jestem w domu. Jest cicho i bezpiecznie. Nic się nie dzieje. Zapach kawy unoszący się w powietrzu niczym na jednej z reklam utwierdził mnie w tym przekonaniu. Zaraz potem wróciły do mnie wspomnienia ostatnich dni.
Niespełna trzy doby temu siedziałem w jednej z kafejek na Kijowskim Majdanie i zastanawiałem się co dalej. Czterdzieści minut wcześniej świat obiegła informacja o zestrzeleniu pasażerskiego samolotu Malaysia Airlines. Za kilka godzin mam mój własny lot do Londynu. W głowie kotłowały mi się myśli. Olać Londyn? Jechać z powrotem? Przecież właśnie stamtąd wróciłem. Jeśli tak, to po co. Dokumentować na zimno ludzką tragedię, kadrować zabijając emocje, bo tak łatwiej pracować. Wiem, że tak będzie. Robiłem to wiele razy przez ostatnie pół roku. Zresztą wcześniej też, ale Continue reading →